“Bo to zła fundacja była” – czyli skąd się wzięły BAWARKA i KUFELEK.

197232091 594735444906210 3378294823462040479 n - "Bo to zła fundacja była" - czyli skąd się wzięły BAWARKA i KUFELEK. 206327510 521674382582980 3555634762123853488 n - "Bo to zła fundacja była" - czyli skąd się wzięły BAWARKA i KUFELEK.

Ich historia to klasyk. Najpierw dzwoni do mnie jedna pani, że drugiej pani dała mój telefon, bo trzecia pani, ta od tej drugiej od wielu dni dokarmia dwa małe pieski.  To suczka ze szczeniakiem, suczka to piękna jamniczka, czwarta pani zgłosiła je do gminy, ale to zła gmina i złe schronisko czeka te pieski, więc czwarta pani też pomoże, żeby ich gmina nie zabrała. Są już cztery zainteresowane panie a wszystkie obiecują pomóc. Jedna wprost mówi, że zapłaci za hotel, może nie wszystko, ale dużo. Druga obiecuje, że udostępni zbiórkę, ale żadna nie umie zrobić zbiórki. Pomożemy – mówi kolejna pani, chociaż wszystkie są bardzo zajęte i pracują cały dzień.  Ale na pewno mogą złapać te pieski i przywieźć do hotelu.  Dostałam kilka zdjęć, na których niewiele widać, tłumaczyłam, że na razie w żadnym hotelu nie ma miejsca, że to nie pogotowie, żeby zadzwoniły za dwa – trzy dni. Zarezerwowałam wstępnie kojec pod Skarżyskiem, bo wyjeżdżała stamtąd Muzyka z dziećmi. Dałam też na stronę posta z pytaniem o ewentualną pomoc, ale żadnej deklaracji nie uzyskaliśmy. Minęły cztery dni, nikt nie zadzwonił, sprawa najwyraźniej znalazła inne rozwiązanie.  Po tygodniu dostaję telefon z zupełnie innego hotelu, że ktoś przywiózł dwa pieski na nasze zlecenie… Rozpętała się burza na face booku, ponieważ ośmieliłam się poskarżyć na podrzucanie  nam psów bez uprzedzenia. Efektem burzy było to, że wszystkie panie się poobrażały a fundacja została zmieszana z błotem za odmowę pomocy psom. Na ich widok oczywiście zmiękły nam serca i, jak się łatwo domyślić – psy zostały z nami.

Dlaczego? Dlatego, że żaden z nich nie będzie miał łatwej drogi do domu. BAWARKA ma genetycznie zdeformowaną kość przedniej łapki i zawsze będzie kuleć. Wada nie powoduje bolesności, ale ogranicza sprawność i powoduje, że suczka, choć młoda – niechętnie biega. Nie jest też oczywiście jamniczką, chociaż urody jej nie brak ani słodyczy. Nie jest matką Kufelka – są w tym samym wieku i się nie lubią. A gmina ma umowę z zupełnie dobrym schroniskiem. No, ale serce nie sługa – pieski są z nami.  Po awanturze na face booku zbiórka została zignorowana przez osoby, które obiecywały pomoc i generalnie przez wszystkich. Tymczasem BAWARKA musiała zostać aborcyjnie wysterylizowana. Zabieg był zrobiony w klinice, połączony z diagnostyką łapy – wszystko razem 500zł. BAWARKA, łącznie z zabiegami i pobytem w hotelu – już wygenerowała blisko 1500zł.

KUFELEK przybył do nas z ranami łapy, rany zaognione, ropiejące. Leczenie utrudnione, bo KUFELEK to pies wystraszony, reagujący agresją na wszelkie próby ingerencji. Każdy zabieg był okupiony strasznymi nerwami, a przecież musiał zostać opatrzony, dostać zastrzyki i leki. Potem kastracja w podobnej atmosferze. Teraz KUFELEK jest w hotelu, gdzie ma otwarty kojec, ale wcale nie chce z niego wyjść. Jest jednym z najpilniejszych kandydatów do Artemidy… Tam zapłacimy dwa razy tyle, ale w przeciwnym razie on NIGDY nie trafi do domu. Koszty podobne jak BAWARKA. Pytanie – z czego  mamy płacić?

Zła fundacja odmawia pomocy. Zła fundacja jest zła, bo przecież dobrzy ludzie z dobrej woli przywieźli jej psy do hotelu. Zła fundacja jest zła, bo nie ma pieniędzy – pewnie wydają na siebie, a nie na psy. Fundacja nie jest zła tylko w jednym przypadku – kiedy ktoś dzwoni i prosi o uratowanie psa.  Bo przecież nie prosiłby o to, gdyby ta fundacja NAPRAWDĘ była taka zła.

Na zbiórce KUFELKA i BAWARKI niewiele… pożyczamy od innych psów, ale one też potrzebują pieniędzy. Może ten artykuł sprawi, że ktoś zrozumie, dlaczego tak się bronimy przed zabraniem kolejnych podopiecznych.  Bo żaden, naprawdę żaden pies z bezdomności nie jest gotowy do adopcji. Tak jak żaden bezdomny człowiek nie odnajdzie się w normalnym życiu bez pomocy psychologa.  Porzucenie implikuje traumę, a jeśli do tego dodać kalectwo, nadwrażliwość, chorobę, “brzydotę” – mamy poważny problem ze znalezieniem domu. Psy wiedzą, że są niechciane. Wyprowadzenie ich z tego przeświadczenia to praca wielu miesięcy. Jeśli nas na to nie stać – decyzja o zabraniu wydaje się nieodpowiedzialna. Ale cóż, stało się. Nie pierwszy i nie ostatni raz ryzykujemy finansowo licząc na kolejny cud.