Gdyby Pan Bóg był psem, człowiek nadal byłby bogiem..

200277559 1731141907072776 8915855683771074469 n scaled - Gdyby Pan Bóg był psem, człowiek nadal byłby bogiem..Reakcja na wiadomość o małej, przerażonej suczce ze szczeniakiem, którą ktoś wyrzucił z auta przed Delikatesami Centrum w Jastrzębiu jest chyba czymś jeszcze gorszym, niż samo odkrycie faktu.  Reakcja bowiem jest prawie żadna. Dzieci, które ją znalazły rozpaczliwie szukały pomocy, od razu wykluczając rodziców, bo takimi sprawami zajmują się fundacje i gminy, a nie zwykli ludzie. Zamieściły też zdjęcie na spotted – czyje to pieski, było kilka kliknięć i na tym koniec. My daliśmy posta, ale też bez większego odzewu prócz udostępnień, bo to sprawa jak tysiące innych. Nieszczęście i rozpacz psiej mamy nie są niczym niezwykłym. Co chwila ktoś wyrzuca sukę. Szczenną albo po wyszczenieniu. Tej zapewne zabrano pozostałe szczeniaki a jednego – “najbrzydszego” (bo czarny) zostawili jej na pociechę. Najładniejszego za to wzięli sobie na podmiankę po suce , a resztę rozdali dzieciom sąsiadów. Pożyją rok i podzielą los matki. Właściciel, którego dotychczas miała i któremu bezgranicznie ufała ((bo zaufanie do ludzi ma absolutne) zostawił ją w nieznanym miejscu, w upał, przy drodze z ciężarówkami z tym i odjechał w siną dal. Przyzwolenie na tego rodzaju okrucieństwo ma swoje uzasadnienie także w reakcji społeczeństwa na fakt dokonany. Śmiem twierdzić, że w kraju cywilizowanym wg standardów cywilizowanych krajów – byłoby to wydarzenie napiętnowane, ścigane prawem, a zdjęcie suczki miałoby miliony komentarzy, ponieważ ludzie świadomi mają dostatecznie wykształconą wrażliwość. Wzbiera w nich fala empatii, pojawia się żywa reakcja i ogromny, wewnętrzny sprzeciw. Tego rodzaju wiadomość to dla nich szok. Niestety w Polsce nikogo to już nie rusza… Nas niestety ciągle rusza tak samo. Przez 6 lat prowadzenia fundacji nie jesteśmy ani o milimetr mniej empatyczne. Lekarze też po latach pracy nie stają się obojętni. Nie chodzi o tani sentyment, lecz o pochylenie się z taką samą uwagą i zaangażowaniem nad każdym pacjentem. Ale na pewno ciężej jest im pracować w czasach wojny albo zarazy, bo wtedy nie ma żadnych reguł, trzeba podejmować decyzje w zastępstwie Pana Boga.  W pierwszej kolejności matki, dzieci, chorzy i starcy…

O ile zarazy i wojny to dramaty mające jednak jakiś finał, o tyle obojętność i okrucieństwo wobec zwierząt w krajach zacofanych lub, jak Polska – pozornie cywilizowanych – jest permanentne i nic nie zapowiada zmian. Leczenie skutków, zabieranie kolejnych psów, szukanie im domów i zapełnianie wolnego miejsca następnymi potraktowanymi jeszcze gorzej –  to praca beznadziejna.  Reakcje ludzi na psie dramaty generalnie słabną. Polacy „są zmęczeni pomaganiem”, temat ich „nuży”, chcą „odpocząć”, mają „prawo do wakacji”.

Staramy się na naszych stronach nie podkręcać atmosfery epatując okrucieństwem, bo to zła droga. Ale w tym wypadku warto sobie wyobrazić co czuje pies. BAUCZI  – była z całą pewnością rozpieszczanym, dobrze traktowanym szczeniakiem. Nabrała absolutnego zaufania do ludzi. Po pierwszej cieczce okazała się szczenna, ale pozwolili jej urodzić. Na razie wszystko się zgadzało w jej pojęciu. Karmili ją, nie była ani chuda, ani głodna. Szczeniaki były przytulane. MAROKO – jej synek – lgnie do człowieka i szuka w nim oparcia. I nagle pewnego dnia pan (bo to zazwyczaj jest pan – w końcu ktoś w domu musi nosić spodnie) – porywa ją do auta razem z jednym pieskiem, resztę pośród pisków zostawia na podwórku, w obliczu nieśmiałych protestów staje się brutalny, gdzieś ją wiezie, parkuje przy drodze, każe wysiadać, dorzuca szczeniaka i odjeżdża pozostawiając przerażoną i zszokowaną w obcym miejscu. Czy można pokiwać głową i iść dalej?????

Identycznie było z FATIMĄ. Z NATURĄ. Z LEDĄ. Z MRÓWKĄ. Z WYSPĄ. Z MELISĄ, HAWANĄ, MARKIZĄ, FAWORKĄ, BRYNDZĄ, HENNĄ, KAMFORĄ, MELODIĄ, POGODĄ, CZARNĄ DALIĄ, TRUFLĄ, SARĄ, MAFIĄ, BROSZKĄ, CHMURKĄ, FOCZKĄ, KIANTI i wieloma innymi matkami. Wszystkie zamiast pomocy i poczucia bezpieczeństwa – dostały brutalną eksmisję.  Wiele szczeniaków zginęło na drogach szybkiego ruchu, z głodu, wycieńczenia, upału, mrozu.

Jeśli kiedyś bylibyśmy sądzeni podług krzywd wyrządzonych zwierzętom, niebo byłoby puste.

Co innego, gdyby Pan Bóg był psem. Pomachałby ogonem i wybaczył. I tej wersji radzę się trzymać wielu ludziom niegodnych nazwania siebie człowiekiem.

BAUCZI i MAROKO są w siedzibie fundacji. Pomimo finansowej zapaści nie można ich było nie zabrać. LOVE ALARM wciąż aktualny… Wszystkim, którzy nam pomogli, zwłaszcza anonimowemu darczyńcy, który przelał dużą kwotę – ogromnie dziękujemy. To daje nam nadzieję, że poradzimy sobie z utrzymaniem nowych rezydentów.

Ten wpis zrobiłam rano, a dzień obfitował w wydarzenia. Mały chłopiec dopisał się do posta, że to jego suczka. Okazało się, że szczeniaków było 6. Już zostały ogłoszone zwyczajowym “oddam w dobre ręce”. Suczka ponoć zaginęła, więc wersja z porzuceniem nie jest do końca sprawdzona, ale która matka zostawia 5 szczeniąt uciekając z jednym? Jest wiele pytań, na które lepiej nie znać odpowiedzi. Namierzyliśmy ogłoszenie i szczeniaki są już z nami. Nikt nie pytał gdzie i dokąd jadą, podobnie jak nikt nie szukał suczki… Nie wchodzimy w zatargi ani w dyskusję, bo kto nas poprze??? Pomyliłam się tylko w jednym – wszystkie były czarne a MAROKO największy i najsilniejszy. Czy dlatego zdecydował się iść za swoją mamą? Jak można nie zauważyć, że zniknął jeden szczeniak. Jak można nie wiedzieć do końca, ile ich było… Chłopiec nie był pewien czy pięć, czy siedem… Nie wszystkie są takie przyjazne, jak MAROKO. Nie są też ponoć pierwszym miotem BAUCZI. Jak by nie patrzeć – czeka nas sporo zabiegów i wydatków. Odrobaczenia, szczepienia, ogłoszenia… Brzuchy pełne robali to standard. Módlmy się więc do psiego Boga o zdrowie i pomyślność dla wszystkich.

201874097 1012882112854852 2928596615969563580 n - Gdyby Pan Bóg był psem, człowiek nadal byłby bogiem..