I że Cię nigdy nie porzucę…

82268380 1325453814282380 4843781416833515520 n - I że Cię nigdy nie porzucę...

Niedawno pod postem o naszych adopcyjnych wymaganiach pojawiły się komentarze tych „trzeźwych”, którzy uważają, że „pies to nie dziecko”, że „higiena”, „zarazki” , „brud” i w ramach tych zasad „pies powinien znać swoje miejsce” . A co za tym idzie -„lepszy jakikolwiek dom niż fundacyjny kojec” i dlatego „tyle psów siedzi po schroniskach”, bo „wszystkim odmawiacie z byle powodu”. Otóż dzisiaj, jeśli Państwo pozwolą – chciałabym się odnieść do tych komentarzy. Oczywiście każdemu wolno myśleć co chce, ale nam wolno wyznaczać własne standardy. Jeśli się z nimi nie zgadzacie- nie dostaniecie psa z naszej fundacji.  Jeśli mamy walczyć o zmianę myślenia – musimy postawić poprzeczkę wysoko.  Ponieważ dajemy z siebie wszystko oczekujemy, że ludzie, którym powierzamy psa – też dadzą z siebie wszystko. Na tym także polega budowanie zaufania darczyńców. Wpłacając nam pieniądze ufają, że pies będzie miał jak w raju. Że nie będzie mierzony w centymetrach pod kątem tego, czy się zmieści pod schodami, nie będzie oceniany w kategoriach – gubi sierść czy nie gubi, nie będzie miało znaczenia, jaka to rasa, jak wyglądają jego rodzice, babcia i dziadek, będzie mógł wchodzić na dywan, na kanapę i na fotel. Będzie jeździł na wakacje, pływał łódką, łapał piłki w locie, będzie chodził do psiego przedszkola i zdobywał dyplomy. Będzie ważny, kochany i brany pod uwagę we wszystkich rodzinnych decyzjach. Będzie zabezpieczony na starość, będzie leczony. Jeśli urośnie dwa razy taki, jak się wydawało – wszyscy będą się cieszyli tak samo, jak w przypadku, gdyby urósł niewiele. Bo na tym polega miłość. Nie chodzi o to, żeby psa rozpieścić ani o to, żeby psa zdominować, ani o to, żeby psa wytresować, ani o to, żeby nam wlazł na głowę, chodzi o miłość, bo miłość jest mądra i wszystko potrafi przemienić na lepsze. Życie z psem jest takim samym życiem jak każde inne – raz jest wesoło, raz smutno, jest masa problemów i masa wzruszeń, pies jest żywym stworzeniem, indywidualnością, przyjacielem, buntownikiem, czasem histerykiem, czasem milczkiem, czasem krzykaczem, taki jest, jaki nam się trafił. Żywy. Szczery. Niezafałszowany. Jest naszym psem i nawet jeśli sprawi mnóstwo kłopotu swoim zachowaniem – nigdy go nie zdradzimy i nie oddamy, jak nie oddamy dziecka, które ukradło czekoladę albo stłukło na kwaśne jabłko młodszego kolegę. Coś z tym trzeba zrobić, pojawia się problem, ale nie pojawi się NIGDY myśl o oddaniu psa. Wejście psa na łóżko jest rodzajem przełamania tabu, zniesienia granicy, która czyni psa naszym poddanym – świetnie traktowanym, zabezpieczonym, mogącym liczyć na nasze dobre serce, ale w ramach bycia czyjąś własnością. Wtedy stopień spoufalenia jest pod kontrolą – pies nigdy nie stanie się osobnym, wolnym bytem. Nie będziemy się go starali ZROZUMIEĆ. Ma się dostosować czy mu się to podoba, czy nie.  Szacunek dla psa nie oznacza, że mamy go traktować jak człowieka. Szacunek oznacza właśnie uszanowanie psiej natury, psiej psychiki, psiej przeszłości, psich ograniczeń, psich instynktów, psiej potrzeby bliskości i poczucia bezpieczeństwa. W zamian za ten szacunek otrzymujemy psią wierność, psią bezkrytyczność, psią naturalność i radość, której można psu pozazdrościć. Psia radość to jedyne na świecie zjawisko, które jednocześnie potrafi zarazić i wyleczyć. Ci, którzy tak postrzegają psa – dostają od nas psa natychmiast. A blisko 800 udanych adopcji udowadnia, że wcale nie mamy wielkich wymagań. Bo cóż to za wymagania – miłość, szacunek, zrozumienie? Dla wielu ludzi jest to zupełnie oczywiste. Dowodem są zdjęcia naszych psów w łóżkach swoich właścicieli.  A także zdjęcia właścicieli w łóżkach psów. Przyjemnego oglądania!