Nie wiadomo, czy gmina Jastrząb przeklina czy błogosławi fakt, że na jej terenie działa nasza fundacja. Dlaczego powinna błogosławić? Dlatego, że dzięki nam zaoszczędziła masę pieniędzy. Kilkaset psów uratowanych przez fundację nie pojechało do schroniska w Oleśnicy. Każdy z nich kosztowałby gminę 1600zł. Przez siedem lat my ratowałyśmy psy a gmina budżet – układ prawie idealny. Niestety adopcyjny zastój, brak miejsc w hotelach i brak pomocy sprawił, że nie zabieramy tylu psów, co kiedyś. Gołym okiem widać efekty wstrzymania działań. Na każdym rogu pies. Na każdym podwórku nowe szczeniaki. W najbliższej okolicy starsi ludzie dorobili się ośmiu suk rodzących co cieczkę. Gmina przez całe lata nie robiła nic, teraz, kiedy zabrakło naszej aktywności, kiedy nasze siły się wyczerpały – kataklizm wrócił ze zdwojoną mocą. Fundacja postanowiła gminę uświadomić o rozmiarach zagrożenia, domaga się konkretnych działań. Punktem zwrotnym była decyzja gminy dotycząca przekazania właścicielowi psów porzuconych w lesie – kalekiego Wojaczka i Holly. A także – niedługo potem – w odpowiedzi na zgłoszenie dwóch zagłodzonych, bezdomnych piesków – polecenie, by ich nie dokarmiać. Dzięki temu pójdą szukać szczęścia gdzie indziej… Wtedy właśnie puściły mi nerwy i czara goryczy się przelała. Awantura była taka, że jeszcze tego samego dnia schronisko je zabrało. (Zaznaczam, że schronisko jest zupełnie przyzwoite, nie żadna mordownia). Od tego dnia panie urzędniczki na mój widok chowają się po kątach, a gmina po cichu przeklina fundację. Odpowiedzi na moje zarzuty są tak kuriozalne, że przytaczam tutaj Państwu najciekawsze fragmenty. Warto przeczytać, z czym się zmagamy i dlaczego Polska nie jest krajem ani dla psów ani dla normalnych ludzi. Cała nasza działalność jawi się w tym kontekście jako daremna. Niczego nie jesteśmy w stanie zmienić, jeśli nie zmieni się myślenie, świadomość i poziom empatii urzędników państwowych od najniższego do najwyższego szczebla. Psy są bez szans w tym kraju, podobnie jak ludzie, którzy to widzą i próbują pomóc. A pieniądze podatników idą na święto Straży Pożarnej i konkursy karaoke na Dożynkach.
Poniżej tekst skargi skierowanej do wójta oraz ciekawe fragmenty odpowiedzi:
Do Wójta Gminy Jastrząb.
SKARGA dot. działalności Gminy Jastrząb w zakresie zwalczania bezdomności zwierząt.
Fundacja Pan i Pani Pies im Maćka Kozłowskiego działająca od roku 2014 na terenie Gminy Jastrząb niniejszym wnosi skargę na Urząd Gminy Jastrząb o całkowite zaniedbanie obowiązku zwalczania bezdomności zwierząt oraz odmawianie pomocy zwierzętom bezdomnym z terenu należącego do gminy.
Urząd Gminy pomimo przeznaczonych na to pieniędzy UCHYLA się od jakichkolwiek działań mających na celu pomoc bezdomnym zwierzętom przekierowując całość obowiązków na Fundację Pan i Pani Pies działającą na ich terenie.
W ciągu siedmiu lat działalności Fundacja zabrała z obszaru Gminy Jastrząb KILKASET psów, co jest udokumentowane umowami adopcyjnymi oraz fakturami za ich leczenie, utrzymanie i odłowienie. Gmina odmawia współpracy z fundacją, nigdy nie refunduje przejęcia psów, nie interesuje się ich losem, przeciwnie – odmawia pomocy wskazując fundację jako instytucję, która tej pomocy udziela. Chętnie kieruje do nas wszystkie zgłoszenia, podając numer telefonu fundacji i polecając nasze usługi. W ten oto sposób darczyńcy z Polski i zagranicy wpłacający na psy uratowane z bezdomności, chorób i złego traktowania w gminie Jastrząb –wspomagają budżet gminy, która dzięki temu może zaoszczędzić środki przeznaczone na ten cel.
Wielokrotnie zabieraliśmy z terenu gminy psy, których życie i zdrowie było poważnie zagrożone, ponieważ gmina w takich sytuacjach wymawiała się brakiem transportu, nieobecnością osoby kompetentnej, urlopem sekretarza gminy itp. Te psy umierałyby w męczarniach, gdyby fundacja im nie pomogła.
Gmina Jastrząb ma umowę z bardzo dobrym schroniskiem, ale stara się nie umieszczać tam psów ze względu na wysokie koszty. Fundacja pomaga tych kosztów uniknąć, zabierając psy bez żadnej ze strony gminy umowy o pomoc w utrzymaniu i zabiegach. Gmina argumentuje to w ten sposób, że weterynarz powiatowy zakazał tego rodzaju umów. Dziwne jest to, że inne gminy dopuszczają jednorazową pomoc w takich przypadkach, na przykład gmina Szydłowiec każdorazowo finansuje nam zabiegi, leczenie i szczepienia psów, które zabieramy z ich terenu.
W ostatnim czasie- 14 marca 2022 odebraliśmy interwencyjnie pieska, którego właściciel pozostawił bez pomocy po wypadku drogowym. Piesek – szczeniak- miał połamane nogi i uszkodzoną miednicę. Znaleziono go przywiązanego do drzewa wraz z suczką należącą do tej samej osoby, suczka miała tłuczoną ranę na głowie. Na miejscu była policja, spisano protokół, psy poddano obdukcji. Po odszukaniu właściciela dzielnicowy z polecenia gminy nakazał psy oddać, co urąga wszelkim zasadom etyki i jest sprzeczne z protokołem w tego rodzaju przypadkach. Ale gminie chodzi wyłącznie o to, żeby uniknąć kosztów leczenia i utrzymania. Wyznaje zasadę – jeśli jest właściciel – psa należy oddać. Nawet jeśli właściciel znęcał się nad psami. Po dwóch dniach fundacja odebrała psy w asyście policji, ale gmina nie poczuwa się do uregulowania kosztów obdukcji i leków, przestała się interesować sprawą.
Także w ostatnim czasie – ok 2 tygodnie temu – na terenie Kurkoci – niedaleko naszej siedziby – zostały wyrzucone dwa pieski. Mieszkańcy zgłosili je do gminy. Zostali poinformowani, że osoba zajmująca się sprawą, pani Lilla Grzyb jest na urlopie i należy powiadomić sekretarza. Sekretarz obiecał zająć się sprawą nie określiwszy terminu. Dodatkowo osoba zgłaszająca została pouczona, że – BEZDOMNYCH PSÓW NIE NALEŻY DOKARMIAĆ!!!!!
Tego rodzaju polecenie od kilku lat gmina stosuje w sytuacji znalezienia bezdomnego psa. Jest to wyraz całkowitego zaniku empatii, niehumanitarnego postępowania i braku moralności. Podobne polecenie dostały kilka lat temu dzieci ze szkoły podstawowej w Jastrzębiu, kiedy dokarmiały suczkę ze szczeniakami rzucając jej kanapki….
Powyższa strategia powtarzająca się na przestrzeni kilku lat oraz bilans psów zabranych przez Fundację Pan i Pani Pies z terenu Gminy Jastrząb wskazuje na całkowitą obojętność władz gminnych na problem bezdomności zwierząt. Ostatnie wydarzenia pokazały, że nie ma takiej sytuacji, w której gmina zdolna jest wydać pieniądze przeznaczone na pomoc zwierzętom. Aspekt finansowy jest zawsze priorytetem nawet wobec znęcania, narażenia na śmierć głodową itp. Sprzyja to narastającej bezdomności dziko rozmnażających się zwierząt pozostawionych własnemu losowi. Fundacja nie jest z gumy. Ilość zgłaszanych nam szczeniaków, bezdomnych psów, psów chorych i przebywających w niewłaściwych warunkach, psów pozostawionych po zmarłych właścicielach i psów wyrzuconych, a także psów przygarniętych przez osoby o dobrym sercu, lecz nie umiejące sobie poradzić z ogromnym stadem – jest na miarę apokalipsy. Jeśli gmina nie zmieni swojego postępowania i nie zacznie z nami współpracować – nagłośnimy sprawę w mediach i na naszej stronie face book obserwowanej przez blisko 17 tys osób.
Wnioskujemy o niezwłoczne spotkanie z władzami gminy celem ustalenia warunków współpracy. W przeciwnym razie skargę skierujemy do właściwych organów administracyjnych, którym gmina podlega.
a oto najciekawszy fragment odpowiedzi…
Jak widać, wg wójta pies, który ma obrożę, ma również właściciela i jak będzie głodny, to trafi do niego z powrotem, najlepiej na google.
A na koniec pomysł stulecia. Gmina na swojej stronie, w tak zwanym “kąciku adopcyjnym” (jakie to słodkie!) – ogłasza psy, które od tygodni koczują na ulicy… Wbrew zaleceniom są dokarmiane, ale całkowicie pozbawione opieki i bezdomne w pełnym tego słowa znaczeniu. Ciekawe, jak taka adopcja miałaby wyglądać? Pani urzędniczka tego pieska złapie, czy też potencjalny właściciel ma go łapać? I w ogóle gdzie go szukać? Przecież może być trzy ulice dalej albo u cioci na imieninach…. Poniżej mamy przykładowego kandydata.